W jednej z najbardziej spektakularnych sekwencji początkowych Roger Moore wkracza do akcji jako James Bond pilotując najmniejszy na świecie odrzutowiec uciekając przed samonaprowadzającym się pociskiem. Zadaniem 007 jest wyjaśnienie śmierci 009. Polowanie na zabójcę wiedzie go na Kubę, następnie do Niemiec i wreszcie do Indii. By
Wielka szkoda, że w tej części nie zagrał np. Connery, chociaż, czy on chciałby się przebierać za clowna? Moore jest już tu za stary i nie wygląda na pierwszorzędnego brytyjskiego agenta, trochę to zaczyna być komiczne. Następną część powinien zagrać już młody i świetny w tej roli Dalton.
Przyznam, że ta scena mnie rozwaliła. Jeszcze jak spojrzał na zegarek to mało się nie zaplułem ze śmiechu
Rozwalila mnie scena, w ktorej Bond jedzie do cyrku aby ostrzec osmiorniczke i zioza go jacys Niemcy i mu daja kielbase i piwo :D :D
jest z lekka przeładowany. Trochę za dużo tu dialogów oraz wątek z cyrkiem jakoś mi nie podchodzi,
a zwłaszcza o bombie w cyrku. Trochę to niesmaczne.
Następne zbyt częsty i daleki rozrzut w przemieszczaniu się Anglia, Indie, Niemcy, znowu Indie.
Reszta ok. Dziewczyny, przeciwnik, pomocnicy oraz gadżety bez...