czy producentom poza sama idea zmontowania nowelek nakreconych przez wielkich mistrzow amerykanskiego kina zabraklo konceptu na mysl przewodnia filmu, czy raczej owy brak spojnosci ma byc dowodem na roznorodnosc etniczna/kulturowa/spoleczna/czy po prostu problemowa nowego jorku?
pomijajac ten fakt, nowelki sa srednio udane, o ile jeszcze filmik allena potrafi rozbawic (choc jego monotematyczny bohater wielu kinomanow moze juz razic), to wypowiedzi pozostalych rezyserow raczej nie wnosza nic ciekawego. moze to kwestia dlugosci tych form filmowych, a moze najzwyczajniej braku dobrego pomyslu.
nie mowie ze caly koncept, jak i jego wykonanie sa zle, ale mysle ze skierowany jest on raczej do bezkrytycznych fanow ww. rezyserow.
dla mnie, w skali filmwebowych ocen, 'nowojorskie opowiesci' sa co najwyzej 'ok'/'niezle'.